Czas świąteczny, czy też dni wolnych dobiegł końca. Jest środek zimy, choć śniegu za oknem jak nie ma tak nie ma. Możemy zazdrościć innym regionom kraju tego białego puchu i szaleństw na... sankach :). Może i my się doczekamy. Mimo mroźnych dni u nas letnie zapowiedzi. Pojawiają się... muchy :). A właściwie jedna mucha. Na szczęście nie jest to tak nielubiany przez nas owad, nieznośny, uprzykrzający się swym bzyczeniem, irytujący... Odwiedził nas przyjazny, miły, a nawet powiedziałabym milusiński Muchol Dobek. Spędzi z nami jakiś czas, z czego bardzo się cieszymy.
Przedsatwiam Wam naszego gościa Muchola Dobka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz