poniedziałek, 29 grudnia 2014

szydełkowe maskotki...

      Maskotki robione na szydełku mają swój niepowtarzalny urok. Są oryginalne i do tego bardzo ładne, Oczywiście dużo zależy od wykonania. Ciągle uczę się je robić, ale z każdą wykonaną maskotką idzie mi coraz lepiej. Mam też dużą pomoc od sympatycznej (choć ona tak nie mówi o sobie) wiedźmy Ewy :). Jej prace można zobaczyć tutaj:
       Ostatnio powstał Króliś, Kot Emek z dużym nosem, Elf Tila, zimowa panienka Lusia i jeszcze kilka innych. Wszystkie słodkie, kolorowe, miękkie i takie do przytulania przez dzieci. Mam nadzieję, że podobają się nowym właścicielom...












Wigilia w lesie
L.Staff

I drzewa mają swoją wigilię...
W najkrótszy dzień Bożego roku,
Gdy błękitnieje śnieg o zmroku:
W okiściach, jak olbrzymie lilie,
Białe smereczki, sosny, jodły,
Z zapartym tchem wsłuchane w ciszę,
Snują zadumy jakieś mnisze
Rozpamiętując święte modły.
Las niemy jest jak tajemnica,”
'Milczący jak oczekiwanie,
Bo coś się dzieje, coś się stanie,
Coś wyśni się, wyjawi lica.
Chat izbom posłał las choinki,
Którz jemu w darze dziw przyniesie



choinka z szyszek i bombek, wykonana własnoręcznie przeze mnie :)

niedziela, 2 listopada 2014

szydełkowo zimowo...

Jesienne dni bywają już dość zimne. W nocy przymrozek oszrania okna, a rankiem bywa mroźno. Dlatego warto opatulić się czymś ciepłym, żeby zatrzymać jeszcze ciepło naszego domku. Na szydełku wydziergałam komin dziurawiec dla siebie, a dla bratanicy kaptur różowy miś... Mam nadzieję, że będzie w nich miło i cieplutko. Są przyjemne w dotyku, ciepłe i aż chce się w nie wtulać.

 komin dziurawiec, ale bardzo ciepły z grubej wełny (połączenie atlasa z tango) w kolorze groszkowym


kaptur "różowy miś" cieplutki z grubej wełny (atlas)

niedziela, 26 października 2014

Agatka wędrowniczka

Są dni kiedy nie wiemy co ze sobą zrobić. Chodzimy z kąta w kąt, zaczynamy sto rzeczy jednocześnie i żadnej nie kończymy... Nic nam nie sprawia przyjemności; coś chcemy zrobić, ale nie wiemy co... o czymś myślimy, ale właściwie po chwili już nie pamiętamy o czym... można pomyśleć słodkie lenistwo. Ale akurat w takim czasie to słodkie lenistwo nie sprawia nam żadnej przyjemności. Jest to raczej czas niepokoju, poszukiwania, niezdecydowania... W taki stan wprawia nas często pogoda... za oknem szaro, buro... nie ma nawet jednego promyka słońca. Jesień nie zawsze jest piękna. Czasem pokazuje nam swoje szare, byle jakie oblicze...Ostatnio niestety tak właśnie było.
W takim właśnie nastroju znalazłam sposób na zajęcie rąk i myśli. Powstała mała Agatka. Ma zaledwie 20 cm. Myślę, że w niedługim czasie wyruszy w podróż do nowego domu... Taki z niej mały wędrowniczek, który nie potrafi zostać w jednym miejscu :)
Wygląda na Agatkę wędrowniczkę?

sobota, 25 października 2014

Zdaje się, że coś sobie przypomniałem. Coś sobie właśnie przypomniałem co zapomniałem zrobić wczoraj, czego w żaden sposób nie będę mógł zrobić jutro 
(Kubuś Puchatek, Alan Alexander Milne)

Ja ciągle mam coś zrobić wczoraj, a w końcu i tak robię pojutrze :)
Kilka dni temu powstała taka małą sówka...


czwartek, 4 września 2014

jesienne zamotanie...

Jesienią często jesteśmy zamotani... dosłownie i w przenośni :).
Jesień jest urokliwa, ale bywa też nieznośna...
Jesień jest pełna niespodzianek...
Jesień jak młoda panna bywa płochliwa...
Jesień jest... no właśnie, można tak pisać bez końca :)

U mnie też jesień już się troszkę zaznacza chociażby w kominie-szalu, który powstał...
w pięknych fioletach, czego niestety zdjęcia nie oddają...
Ciepłe, przyjemne... zamotanie



poniedziałek, 25 sierpnia 2014

koralowy zawrót głowy... czyli chusta na jesienną porę


"Liście, które jesienią spadają z drzew, chciałyby się wskazać jako przykład przemijania. Byłby to jednak zły przykład, ponieważ po kilku miesiącach drzewo wypuści nowe liście i nastanie wiosna, dokładnie taka jak była wcześniej".
Peter Rosegger

Jesień zbliża się do nas dużymi krokami. Nastanie czas refleksji i zadumy. Zwykle ta pora roku nastraja nas nostalgicznie. Tęsknimy za słońcem, wspominamy lato... ale nasza jesień też potrafi być piękna. Kolory jesieni dają nam nadzieję, pobudzają wyobraźnię, pokazują jak wspaniale jest wokół nas... Nawet deszcz potrafi być piękny... Ten smutek, który kojarzy się z jesienią warto przekształcić w radość z jesieni :)...

Już jest chłodniej... trzeba się przygotować na chłodniejsze dni i dlatego powstała chusta zrobiona na szydełku z bardzo przyjemnej w dotyku, miękkiej i cieplutkiej wełny... Kolor przypomina o mijającym lecie - koralowy :). Można się nie otulić i do niej wtulić. Chusta ma 190 cm szerokości więc na pewno spełni swoje zadanie.


niedziela, 20 lipca 2014

Zadziorny Paul...w czerwonej czapeczce

Jak zobaczyłam tego ludzika zachwycił mnie... Nie mogłam się mu oprzeć. Autorka tych maskotek stworzyła cudo. Postanowiłam, że spróbuję go zrobić. Pierwsze podejście okazało się niezbyt udane. Źle dobrałam szydełko. Wyszła za duża. Zaczęłam więc robić drugą, mniejszym szydełkiem. Ta już jest zdecydowanie ładniejsza. Mam nadzieję, że kolejna będzie już bliższa ideałowi. Mówię o lalylali.
Zrobiłam ją ze  wzoru zaprojektowanego przez lalylala handmade - Lydia Tresselt / www.lalylala.com (tutaj znajdziecie oryginalme lalylale oraz odnośniki do płatnych wzorów)

Niżej znajduje się zrobiony przeze mnie Paul Zadziorek :)



Zadziorny Paul...w czerwonej czapeczce

Jak zobaczyłam tego ludzika zachwycił mnie... Nie mogłam się mu oprzeć. Autorka tych maskotek stworzyła cudo. Postanowiłam, że spróbuję go zrobić. Pierwsze podejście okazało się niezbyt udane. Źle dobrałam szydełko. Wyszła za duża. Zaczęłam więc robić drugą, mniejszym szydełkiem. Ta już jest zdecydowanie ładniejsza. Mam nadzieję, że kolejna będzie już bliższa ideałowi. Mówię o lalylali.
Zrobiłam ją ze  wzoru zaprojektowanego przez lalylala handmade - Lydia Tresselt / www.lalylala.com (tutaj znajdziecie oryginalme lalylale oraz odnośniki do płatnych wzorów)

Niżej znajduje się zrobiony przeze mnie Paul Zadziorek :)



środa, 16 lipca 2014

grzechotka z pomarańczowymi uszkami :)

Dzieci potrafią cieszyć się z najmniejszego drobiazgu... Czasem patrzę na mojego synka i zazdroszczę mu tej beztroski, radości... z drugiej strony są takie rezolutne i bystre, że zastanawiam się jak to możliwe. Mój trzyletni syn zna już literki, potrafi pisać na klawiaturze niektóre słowa, rozpoznaje napisy, liczy do 10ciu czasem myląc się 8... 10...10... (ale to takie słodkie, ma prawo jeszcze się mylić). Komputer ma opanowany w takim stopniu w jakim ja poznałam tę technikę w wieku 27 lat... Codziennie mnie czymś zaskakuje, swoją mądrością, zmysłem obserwacji, a z drugiej strony swoim jeszcze dziecięcym zapałem... Niedawno przyszedł na ten świat, dziś ma już ponad 3 latka... Czas nie stoi niestety a może "stety" w miejscu :).
Dla niego dziergam te misie... jak robię coś nowego przychodzi i mówi "mamo a to dla mnie miś"?... Ostatnio nie był dla niego :), ale nie protestował, że musi oddać... Zrobiliśmy grzechotkę dla pięciomiesięcznego Maksa. Mam nadzieję, że będzie się nią bawił :)...



sobota, 28 czerwca 2014

Clifford... zadumany psiak

Dziś skończyłam, choć nie bardzo mi szło :). Wzór dostałam od super kobietki, która sama o sobie mówi że jest "wiedźmą", ale oczywiście taką dobrą szeptuchą :) Ewą :). Wyszeptała mi jak zrobić pieska, doradzała w trakcie jego powstawania, więc można rzec jest jego matką chrzestną. Dowiedziałam się, że piesek to Clifford... może być i Clifford. Muszę przyznać, że efekt mnie samą zaskoczył, bo miałam problemy z jego zszyciem. Następny już będzie poprawniejszy :)


sobota, 21 czerwca 2014

środa, 11 czerwca 2014

Przyjaciółka Królisi...

Powstawała kilka dni, trochę z braku czasu, trochę z powodu upałów, a trochę pewnie z lenistwa... Królisia czuła się samotna, więc powstała jej różowa przyjaciółka. Jeszcze  bez imienia, ale nie mam pomysłu... zresztą nowe właścicielki zapewne nadadzą swoje imiona przytulankom... Różowa królisia jest słodka... zresztą sami oceńcie :)


środa, 4 czerwca 2014

zamotkowo... ciąg dalszy

Ostatnio powstało też kilka zamotek  na specjalne życzenie.



Amigurumi

Ostatnio mało mnie tu było :)... brak czasu, przesilenie wiosenne, niechęć do pisania... choć to ostatnie nie do końca, bo przecież zawodowo piszę dużo. Może dlatego brakowało czasu na pisanie tutaj. Nie oznacza to jednak, że nic nie robiłam. Oj dziergało się dziergało :). Szydełko nie próżnowało. Powstało kilka maskotek... czasem metodą prób i błędów;  już teraz wiem jakie błędy popełniałam, a pewnie inne nie raz jeszcze popełnię. Dzięki bardzo życzliwej osóbce o imieniu Ewa wiem już co czasem robiłam źle... udzieliła mi kilka cennych rad, które na pewno wykorzystam i mam nadzieję, że nadal będzie mnie wspierała swoim doświadczeniem.
Robiłam lalę  swoją pierwszą w życiu, powstał też Żabuś i śliczna Królisia...




poniedziałek, 31 marca 2014

Wiosna, wiosna, wiosna ach to Ty... Zamotkowo

Dziś skończyłam kolejną zamotkę. Sznury leżały zrobione od jakiegoś czasu, ale brakowało chęci, żeby je połączyć. Pomyślałam, żeby zrobić tunel z koralików - ale nie bardzo miałam pomysł jaki. No ale w końcu zastałoby mnie lato, a na lato zamotka za ciepła, więc doczekała się swojej kolejki. Wyszyłam koralikowego kwiatka, obrobiłam szydełkiem i efekt prezentuję poniżej.

środa, 26 marca 2014

chusta szydełkowa

Ufff - średnia robótka szydełkowa skończona. Zrobiłam swoją pierwszą chustę na szydełku z włóczki NAKO Moher Special. Wzór prosty, szybko się robi i fajnie wychodzi. Chusta idealna na wiosenne spacery. Kolory w rzeczywistości są bardziej nasycone. Zestawienie kolorów jest bardzo fajne - mnie się podoba. Chusty jeszcze nie blokowałam - ale nie wiem czy będę to robić. Mnie się podoba taka miękka, delikatna.






poniedziałek, 24 marca 2014

elephant - słonik Trąbuś

Robienie na szydełku bywa wciągające. Jak już raz się zacznie nie można przestać. Niestety kosztem innych obowiązków czasem. Co chwila przychodzą nowe pomysły, zaczyna się nową robótkę, a poprzednia idzie do koszyczka i czeka na swoją kolej. Zdarza się na pewno, że tego swojego czasu już się nie doczeka - tylko co wtedy? Prucie? U mnie w koszyczku czekają już trzy zaczęte robótki - duża, mniejsza i malutka. Mam nadzieję, że każdą z nich uda mi się dokończyć :) Czas pokaże. Tymczasem wydziergałam kolegę dla Krzywusia - słonika Trąbusia co klapnięte uszko ma  (niczym nasz kultowy miś).


wtorek, 18 marca 2014

przytulanka króliczek

Ostatnio byłam z wizytą u pewnego Maksia, który przyszedł na świat miesiąc temu. Wizyta wypadła dość niespodziewanie i nie byłam na nią przygotowana, więc postanowiłam się zrehabilitować i zrobić Maksowi prezent samodzielnie. Tak oto powstała przytulanka króliczek, wykonana z mięciutkiej, delikatnej wełny na szydełku. To moje drugie amigurumi... Fabian powiedział, że jej nie odda więc nie wiem czy nie będę musiała zrobić drugiej. Korzystałam z opisu zamieszczonego na stronie http://crochetwithstyle.com/free-patterns/



poniedziałek, 17 marca 2014

Krzywuś... (amigurumi)


Całkiem niedawno wróciłam do moich pasji z okresu liceum... Wtedy nauczyłam się robić na drutach i poznałam podstawy szydełkowania. Dziś odświeżyłam swoją wiedzę na temat szydełkowania i muszę przyznać, że mnie to wciągnęło. Widzę cuda, które powstają za pomocy tego malutkiego narzędzia. Sama na razie ćwiczę - ponieważ nigdy nie robiłam wcześniej na szydełku. Sznury szydełkowo-koralikowe są cudowne, ale postanowiłam rozszerzyć troszkę swoje umiejętności. Zaczęłam dziergać sweter i serwetkę. Serwetka prawie skończona (na razie taka malutka). Ale jest coś co mnie urzekło - "maskotki" robione na szydełku, tzw. amigurumi. Są rewelacyjne. 
  • Słowo amigurumi pochodzi od kombinacji japońskich słów ami (szydełkowane lub dzianiny) i nuigurumi ("nadziewane lalki"). Oznacza więc szydełkowane (dzianinowe) małe pluszaki i antropomorficzne stworzenia.  
Na różnych blogach można znaleźć wiele amigurumi, często z opisami, ale zachwycił mnie miś, który zobaczyłam na blogu  http://kamaerba.blogspot.com/. Dzięki pomocy Kasi (autorce tego blogu), zrobiłam swojego pierwszego misia na szydełku. Krzywuś jest słodki - choć w trakcie pracy nad nim nie obyło się bez prucia, poprawiania i długiego zastanawiania "co z czym jeść". Na szczęście Kasia jest cierpliwa :). 

Przedstawiam "KRZYWUSIA". Na górnym zdjęciu widzimy pierwszy etap powstawania Krzywusia, niżej już jest w całej okazałości...





Opis jak zrobić misia można znaleźć tutaj http://kandjdolls.blogspot.com/

niedziela, 9 marca 2014

wielkanocne jajo...

Wszyscy (no może prawie wszyscy) zajęli się przygotowywaniem wielkanocnych dekoracji. Robione są przepiękne baranki, kurki, wielkanocne jaja - różnymi metodami. Obserwuję te wszystkie działania. Podziwiam piękne szydełkowe prace, jaja styropianowe ozdabiane kanzashi - niektóre muszę przyznać, że są cudowne. Podziwiam i zazdroszczę niektórym talentu :). Polecam m.in. Asica tworzy (https://www.facebook.com/Asicatworzy) - robi przepiękne ozdoby nie tylko świąteczne, ale także na różne okazje, np. ślub.
Sama nigdy nie wykonywałam własnych świątecznych dekoracji (no może poza stroikami z choinki na Boże Narodzenie). Udzieliła mi się teraz troszkę ta gorączka świątecznych przygotowań i postanowiłam zrobić wielkanocne jajo. Nie jest jeszcze doskonałe, ale jak na pierwszą tego typu ozdobę wyszło nieźle :)

Najpierw przygotowałam sobie elementy kwiatów:


potem zrobiłam z przygotowanych płatków kwiaty (nie obyło się bez poparzenia palców - jeszcze nie władam sprawnie  pistoletem do kleju na gorąco, i chyba zakupiłam z za grubą końcówką do tego typu prac), no ale w końcu się udało...


zapomniałam dodać, że najpierw przygotowałam sobie formę jaja - wykonałam ją z papierowej wikliny i pomalowałam niebieską farbą akrylową. Kiedy więc miałam już kwiaty, nakleiłam je na przygotowane wcześniej jajo. Efekt widać niżej... W rzeczywistości kolory są bardzo żywe, co widać wyżej na zdjęciu kwiatów. Oceńcie sami :).

Cała ozdoba ma wymiary 23 cm wysokości, 15 cm szerokości (w najszerszym miejscu).

piątek, 7 marca 2014

takie prawie bliźniaczki

Kolejne bransoletki szydełkowo-koralikowe. Jedna klasyczna, druga w połączeniu z jadeitem i metodą makramową


 

zamotka...

szukam inspiracji... przeglądam wiele stron, widzę mnóstwo pięknych rzeczy, ale jakoś trudno trafić mi na swoją...
Szydełka nadal nie odnalezione, więc w końcu trzeba będzie nabyć nowe, bo bransoletki i naszyjnik czekają.
A tymczasem zakupiłam wełnę i młynek dziewiarski u Katarzynki  http://kamart.net/          https://www.facebook.com/groups/kamart.shoper/ .
Osobom które szydełkują, robią na drutach polecam, fajny wybór wełenki, ceny baaardzo przyzwoite, a właścicielka "superancka" jak mawiają niektórzy. Zawsze doradzi, jeśli nie wiesz co do czego, zawsze ma dobre słowo i cierpliwość do "pytaczy", a jeśli w sklepie nie ma czegoś co Ci akurat potrzebne w mig sprowadzi... Zaczerpnęłam z Kasi pomysłów i powstała pierwsza zamotka (pierwsza ale na pewno nie ostatnia :))








Zaczęłam już robić kolejną, kilka sznurów wymotanych, a póki co zrobiłam najpierw bransoletkę. Bardzo dobrze się ją nosi, do kompletu powstaje zamotka na szyję :)








niedziela, 2 marca 2014

Ostatnio mój kuferek z pomysłami jakby się troszkę wyczerpał... nie mam weny ani ochoty. Przesilenie wiosenne... praca... wszystko pewnie razem. "Dłubię" trochę tego, trochę tamtego, ale nic konkretnego. Zaczęłam robić sweterek na szydełku - codziennie robię po kilka rzędów więc pewnie zajmie wieki dokończenie go. Leży także zaczęta bransoletka - sznur szydełkowo-koralikowy - ale gdzieś zapodziałam odpowiednie szydełko (a nawet dwa) i nigdzie nie mogę go znaleźć. Bransoletka dla Magdy także czeka na zrobienie... i dla Agi też :). Widocznie tak ma być. Wszystko ma swój czas, więc pewnie i wena robótkowa kiedyś powróci. Pomysłów w głowie sto - jak to zwykle u mnie bywa - ale z realizacją gorzej.
Podobnie też jest ze sprawami zawodowymi - artykuły do napisania co najmniej trzy, a żaden nawet nie rozpoczęty. Ostatnio na pytanie "jak się ma Pani książka?" - musiała paść dość wymijająca odpowiedź "jakoś się ma"... 

  
Aby zdobyć wielkość, człowiek musi tworzyć, a nie odtwarzać                 
                                                         Antoine de Saint-Exupery

niedziela, 9 lutego 2014

bransoletka

Kolejna bransoletka, miały być kwiatuszki w kolorze czerwonym... Są więc kwiatuszki :)


papierowa wiklina - koszyczek z kwiatami

Ćwiczeń z papierową wikliną ciąg dalszy. Trzeba przyznać, że fajne jest wyplatanie :). Jeszcze wychodzi krzywo, ale cieszy. Prawdą jest stwierdzenie, że jesteśmy dumni z tego że coś robimy sami :). Koszyczek pomalowałam - nie jest to kolor, który miał wyjść, no ale cóż... Przyozdobiłam więc troszkę koszyczek kwiatami kanzashi, żeby nie był taki smutny...



niedziela, 2 lutego 2014

Bransoletki... i lenistwo :)

Więcej mamy lenistwa w umyśle niż w ciele

Francois De la Rochefouucauld

 

Niedziela  - właściwie powinno się odpoczywać i myślę że można powiedzieć z czystym sumieniem, że leniuchować. Czasem niestety lenistwo bywa stanem permanentnym :). Hmm ale, co jest tak naprawdę lenistwem? Ja mogę powiedzieć, że dziś leniuchowałam, ale to nie znaczy że nic nie robiłam. Poza zwykłymi, codziennymi, domowymi obowiązkami, które mamy nawet w niedzielę (wszak rodzinę należy nakarmić :)), oglądaniem TV, zajrzeniem na FB zrobiłam bransoletkę ze sznura szydełkowo-koralikowego, drugą dokończyłam, a także z rzemienia. Czy można więc powiedzieć, że leniuchowałam? Wprawdzie nie oddawałam się pracy, a można rzec przyjemnościom, ale jednak coś robiłam. 



Oto właśnie wynik dzisiejszego mojego leniuchowania :)


sobota, 1 lutego 2014

"błękitna geometria" - sznury szydełkowo-koralikowe

 Praca jest darem, kiedy pomaga zrozumieć, co robimy, ale może być przekleństwem, kiedy staje się ucieczką przed pytaniem o sens życia.

Paulo Coelho "Być jak płynąca rzeka"




W końcu udało mi się skończyć błękitny geometryczny komplet, który zamówiła moja koleżanka... Nie szło mi jakoś ostatnio - zmęczenie brało górę, ale praca zakończona.  Czas zabrać się za następny - tym razem czarno-srebrno-szary. Mam nadzieję, że będzie lepiej, bo i w pracy dużo do zrobienia.



środa, 29 stycznia 2014

koszyczek z papierowej wikliny

Dzisiejszy wieczór znowu spędziłam z Magdaleną Godawa... nie dosłownie oczywiście, ale z jej kursikiem robienia koszyczka (polecam - świetnie pokazane i wytłumaczone jak zrobić) . Dziś jestem z siebie dumna, bo wyszedł mi prawie taki jaki miał być. Prawie - bo jeszcze troszkę nauki przede mną... Koszyczek jeszcze przed lakierowaniem





wtorek, 28 stycznia 2014

koszyczek po liftingu :) decoupage

Mój koszyczek przeszedł mały lifting i już wygląda troszkę inaczej. Pomalowałam go najpierw farbą akrylową na kolor ... hmm właściwie nie wiem jak go określić - liliowy, jasno fioletowy.... Potem pobawiłam się decoupage i dodałam my kwiat, a na koniec polakierowałam... Ostateczny efekt nie jest najgorszy, choć koszyczek mógłby zachować lepszy fason... :) Ale co tam - to dopiero drugi, a ważne że od a do z mój :)


"plete, plete i wyplatam" koszyczek z papierowej wikliny

Najważniejsze nie tyle jest to, co się robi, ile czas, jaki się temu poświęca
Jean-Pierre Davidts "Mały Książę odnaleziony"

... a jeśli uznamy, że czas który poświęcimy na zrobienie czegoś nie jest czasem straconym, to znaczy że poświęciliśmy temu nie tylko chwile, minuty czy godziny, ale nasze zaangażowanie i serce :) 

Dziś wieczorem swój czas poświęciłam na wyplatanie. Robiłam swój drugi koszyczek - myślę, że wyszedł ładniejszy, a na pewno nie tak krzywy jak poprzedni. Oczywiście korzystałam z pomocy kursu Magdaleny Godawy (polecam każdemu, kto chce się bawić papierową wikliną). Przydały się ulotki, których codziennie mnóstwo znajduję w skrzynce pocztowej. W końcu zamiast je wyrzucać znalazłam dla nich zastosowanie. Myślę, że ten drugi koszyczek nie jest moim ostatnim. Kolejne będą w jeszcze  lepszej formie.
Na razie zamieszczam zdjęcie surowego koszyczka. Jutro pokażę co mi ostatecznie z niego wyszło :)