Kolejna bransoletka, miały być kwiatuszki w kolorze czerwonym... Są więc kwiatuszki :)
Najważniejsze nie tyle jest to, co się robi, ile czas, jaki się temu poświęca Jean-Pierre Davidts "Mały Książę odnaleziony"
niedziela, 9 lutego 2014
papierowa wiklina - koszyczek z kwiatami
Ćwiczeń z papierową wikliną ciąg dalszy. Trzeba przyznać, że fajne jest wyplatanie :). Jeszcze wychodzi krzywo, ale cieszy. Prawdą jest stwierdzenie, że jesteśmy dumni z tego że coś robimy sami :). Koszyczek pomalowałam - nie jest to kolor, który miał wyjść, no ale cóż... Przyozdobiłam więc troszkę koszyczek kwiatami kanzashi, żeby nie był taki smutny...
niedziela, 2 lutego 2014
Bransoletki... i lenistwo :)
Więcej mamy lenistwa w umyśle niż w ciele
Francois De la Rochefouucauld
Niedziela - właściwie powinno się odpoczywać i myślę że można powiedzieć z czystym sumieniem, że leniuchować. Czasem niestety lenistwo bywa stanem permanentnym :). Hmm ale, co jest tak naprawdę lenistwem? Ja mogę powiedzieć, że dziś leniuchowałam, ale to nie znaczy że nic nie robiłam. Poza zwykłymi, codziennymi, domowymi obowiązkami, które mamy nawet w niedzielę (wszak rodzinę należy nakarmić :)), oglądaniem TV, zajrzeniem na FB zrobiłam bransoletkę ze sznura szydełkowo-koralikowego, drugą dokończyłam, a także z rzemienia. Czy można więc powiedzieć, że leniuchowałam? Wprawdzie nie oddawałam się pracy, a można rzec przyjemnościom, ale jednak coś robiłam.
Oto właśnie wynik dzisiejszego mojego leniuchowania :)
sobota, 1 lutego 2014
"błękitna geometria" - sznury szydełkowo-koralikowe
Praca jest darem, kiedy pomaga zrozumieć, co robimy, ale może być przekleństwem, kiedy staje się ucieczką przed pytaniem o sens życia.
Paulo Coelho "Być jak płynąca rzeka"
W końcu udało mi się skończyć błękitny geometryczny komplet, który zamówiła moja koleżanka... Nie szło mi jakoś ostatnio - zmęczenie brało górę, ale praca zakończona. Czas zabrać się za następny - tym razem czarno-srebrno-szary. Mam nadzieję, że będzie lepiej, bo i w pracy dużo do zrobienia.
środa, 29 stycznia 2014
koszyczek z papierowej wikliny
Dzisiejszy wieczór znowu spędziłam z Magdaleną Godawa... nie dosłownie oczywiście, ale z jej kursikiem robienia koszyczka (polecam - świetnie pokazane i wytłumaczone jak zrobić) . Dziś jestem z siebie dumna, bo wyszedł mi prawie taki jaki miał być. Prawie - bo jeszcze troszkę nauki przede mną... Koszyczek jeszcze przed lakierowaniem
wtorek, 28 stycznia 2014
koszyczek po liftingu :) decoupage
Mój koszyczek przeszedł mały lifting i już wygląda troszkę inaczej. Pomalowałam go najpierw farbą akrylową na kolor ... hmm właściwie nie wiem jak go określić - liliowy, jasno fioletowy.... Potem pobawiłam się decoupage i dodałam my kwiat, a na koniec polakierowałam... Ostateczny efekt nie jest najgorszy, choć koszyczek mógłby zachować lepszy fason... :) Ale co tam - to dopiero drugi, a ważne że od a do z mój :)
"plete, plete i wyplatam" koszyczek z papierowej wikliny
Najważniejsze nie tyle jest to, co się robi, ile czas, jaki się temu poświęca
Jean-Pierre Davidts "Mały Książę odnaleziony"
... a jeśli uznamy, że czas który poświęcimy na zrobienie czegoś nie jest czasem straconym, to znaczy że poświęciliśmy temu nie tylko chwile, minuty czy godziny, ale nasze zaangażowanie i serce :)
Dziś wieczorem swój czas poświęciłam na wyplatanie. Robiłam swój drugi koszyczek - myślę, że wyszedł ładniejszy, a na pewno nie tak krzywy jak poprzedni. Oczywiście korzystałam z pomocy kursu Magdaleny Godawy (polecam każdemu, kto chce się bawić papierową wikliną). Przydały się ulotki, których codziennie mnóstwo znajduję w skrzynce pocztowej. W końcu zamiast je wyrzucać znalazłam dla nich zastosowanie. Myślę, że ten drugi koszyczek nie jest moim ostatnim. Kolejne będą w jeszcze lepszej formie.
Na razie zamieszczam zdjęcie surowego koszyczka. Jutro pokażę co mi ostatecznie z niego wyszło :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)